Kolejny opłata w drodze. Zapłaci prawie każdy z nas
Opłata reprograficzna zwana też potocznie „podatkiem od smartfona” dostała zielone światło. To, że zostanie wprowadzona jest już niemal pewne. Dyskutuje się tylko nad wysokością opłaty.
Rzecznik Rządu Piotr Muller w Radiu Plus pytany był o plany zmian w opłacie reprograficznej. Rzecznik powiedział, że „jest zielone światło”, aby nad projektem pracować dalej. Rząd nie podjął jednak decyzji co do wysokości opłaty.
Rządzący wielokrotnie powtarzali, że opłata ta nie jest podatkiem, gdyż wpływy z niej mają zasilić twórców, a nie budżet. Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu napisano, że opłata reprograficzna, „zwana inaczej rekompensatą uczciwej kultury, to niewielka kwota (od 1 do 4 proc. ceny urządzenia) wypłacana z marży producentów sprzętu elektronicznego – służącego do darmowego dozwolonego użytku utworów chronionych – twórcom tych utworów”.
Konsumenci obawiają się jednak, że cena urządzeń może wzrosnąć, choć resort wielokrotnie uspokajał, że wcale nie musi tak być. Jako przykład skazywano kraje zachodu, gdzie podobna opłata już istnieje, a cena urządzeń jest zbliżona do Polskiej. Podwyżka najdroższych modeli w przypadku 4 proc. opłaty może wynosić nawet 250 zł.
W Krakowie w Pigułce właściwie od początku stworzenia redakcji. Michał jest redaktorem zajmującym się tematami ogólnymi i ciekawostkami, nierzadko zahaczając o Kraków.