Dwa tygodnie bez fryzjera i kosmetyczki. Przedsiębiorcy załamani
Rząd ogłosił w czwartek wprowadzenie nowych restrykcji na przynajmniej dwa tygodnie. Nie wykluczone jest jednak, że lockdown może się przedłużyć. Do 9 kwietnia wielu przedsiębiorców, którzy jeszcze funkcjonowali, teraz muszą zamknąć swoje biznesy. Branża beauty ledwo podniosła się z zeszłorocznego lockdownu. Teraz może nie przetrwać.
Od 27 marca do 9 kwietnia salony kosmetyczne i fryzjerskie również będą zamknięte.
Przedsiębiorcy załamują ręce na wieść o wprowadzeniu dwutygodniowego lockdownu. Nie wiadomo zresztą, czy faktycznie po 9 kwietnia na nowo otworzą swoje biznesy. Obawiają się, że restrykcje przedłużą się, a nawet jeśli nie, to te dwa tygodnie będą dla nich bardzo bolesne. Jak sprawę opisuje Gazeta Krakowska, wielu krakowskich przedsiębiorców z branży beauty nie załapie się na tarczę antykryzysową, podobnie jak w zeszłym roku.
Koszty jednak pozostają niezmienne. Po wiosennym zamknięciu w zeszłym roku, branża niemal przez rok podnosiła się z kolan, bo klienci już nie tak chętnie jak w poprzednich latach, kierowali swoje kroki do salonów fryzjerskich i kosmetycznych. Żeby zapewnić sanitarny reżim, trzeba było wydłużyć czas między jednym klientem a drugim, żeby nie było bezpośredniego kontaktu, do tego doszły koszty dezynfekcji.
Jak podaje GK branża zaczęła notować pierwsze wyraźne ruchy zaledwie kilka tygodni temu. Klienci coraz chętniej i z większym zaufaniem zaczęli znowu korzystać z salonów piękności. Teraz na branże padł blady strach. Część przedsiębiorców obawia się znowu powolnego wracania do normalnych obrotów, część obawia się po prostu bankructwa.