Branża znowu zagrożona. Tym razem chodzi o… braki kadrowe
Branża turystyczna na Podhalu przeżywa od roku same upadki. Zaczęło się oczywiście od pierwszego, wiosennego lockdownu, niekończących się obostrzeń, a teraz gdy wchodzą luzowania i branża ma szansę w końcu ruszyć, okazuje się, że nie ma komu pracować.
Na Podhalu ofert pracy przybywa każdego dnia, a stawki rosną. Mimo to, chętnych brakuje.
Jak informuje Gazeta Krakowska, branża turystyczna na Podhalu jest gotowa by ruszyć pełną parą i zacząć odrabiać całoroczne straty wywołane pandemią i obostrzeniami wprowadzanymi przez rząd. Otwarcie sezonu dla wielu przedsiębiorców może jednak okazać się nie lada wyzwaniem. Brakuje bowiem pracowników.
Wielu z nich w czasie kolejnych lockdownów straciło pracę, przebranżowiło się, a teraz nie myślą o powrocie do niepewnego zatrudnienia. W razie nadejścia czwartej fali pandemii i kolejnego lockdownu to właśnie branża turystyczna, a więc hotele i restauracje zostaną zamknięte jako pierwsze.
Jak podaje GK ofert pracy przybywa, stawki z 15 zł/h wzrosły nawet do 25 zł/h a wciąż brakuje chętnych. gastronomia i hotelarstwo na Podhalu przeżywa teraz ciężki okres, a warunki znowu zaczynają dyktować pracownicy. Do jakich kwot poszybują stawki by móc ruszyć z otwarciem lokali na Krupówkach? W razie czego, praca na Podhalu czeka.