Tańsze zamienniki sposobem na walkę z drożyzną?
W dobie inflacji producenci muszą uciekać do nadzwyczajnych środków. Są nimi, między innymi, zmiany składników produktów na tańsze, czasami o gorszej jakości
Jak mówi ekonomista Rafał Mundry, coraz częściej można zauważyć, że „produkt się popsuł”. Widać to w składzie różnych wyrobów, głównie z branży spożywczej. Inflacja dotyka wszystkich, również producentów. Ci, w celu zrekompensowania rosnących kosztów produkcji decydują się na podnoszenie cen towarów. Polski Instytut Ekonomiczny szacuje, że w 2022 r. na takie rozwiązanie zdecydowało się aż 75 proc. dużych firm w Polsce. Jednak nie jest to jedyny sposób na rosnące wydatki. W analizie dotyczącej działań podjętych przez firmy w reakcji na rosnące ceny energii i paliw, wskazuje, że 46 proc. dużych firm zdecydowało się w ubiegłym roku na poszukiwanie tańszych surowców, materiałów i usług u dostawców.
„Na przykład popularne zbożowe batoniki. Według informacji na opakowaniu po rebrandingu zawierały tańszy olej palmowy, a zamiast cukru – syrop glukozowo-fruktozowy. Wystarczyło porównać dwa opakowania: stare i nowe. To był ten sam produkt, który ciągle stał w tym samym miejscu w sklepie, miał tę samą gramaturę i nazwę” opisuje Mundry.
Dodaje on, że producentom powinno zależeć na utrzymaniu konsumenta, natomiast takie praktyki mogą doprowadzić do jego utraty. Marki muszą balansować między granicą podnoszenia cen a granicą cięcia kosztów. Takie, między innymi, widać po kurczących się opakowaniach i tańszych zamiennikach.
Jakub Olipra, ekonomista Credit Agricole, komentuje, że firmy spożywcze w celu uniknięcia podwyżek cen produktów, co mogłoby doprowadzić do pogorszenia ich wyników sprzedażowych, dość często optymalizują ich skład i robią to nie od dziś. Ekspert tłumaczy, że im wyższy stopień przetworzenia żywności, tym pole do optymalizacji składu jest większe. Dla przykładu podaje zastąpienie oleju słonecznikowego, którego niedobór był efektem wojny w Ukrainie, innymi olejami o podobnych właściwościach. Podobnie jest z przetworami mięsnymi, w przypadku których mieszane są dwa gatunki mięsa, np. drób i wieprzowina.
„Gdy stosunek ceny wieprzowiny do drobiu rośnie, to w składzie rośnie udział drobiu kosztem wieprzowiny i na odwrót. Przykłady można mnożyć” tłumaczy ekonomista.
Wiadomym jest, że tańsze produkty mają często mniej wartości odżywczych i walorów smakowych, a jak zauważa prezes Stowarzyszenia Producentów Pieczywa Jacek Górecki, w przypadku branży piekarniczej to jedne z nielicznych konsekwencji zmiany składu na tańszy. Wymienia on, że w konsekwencji mniejszej ilości dodanych ziaren do pieczywa lub mniejszej ilości tłuszczów, produkt może krócej zachowywać świeżość i mieć mniej zachęcającą strukturę. Przyznaje on, że pieczywo w takim przypadku nie będzie mniej zdrowe, ale na pewno będzie mniej smaczne.
„Optymalizacja składu produktów spożywczych wcale nie musi oznaczać pogorszenia ich jakości, choć rzeczywiście często tak jest. Głównym ograniczeniem, przed którym stoją producenci, jest smak oferowanych przez siebie produktów. Jeśli optymalizacja składu doprowadzi do pogorszenia smaku, sprzedaż spada, dochodzi jednocześnie do pogorszenia postrzegania marki, co trudno później naprawić i ostatecznie efekt jest odwrotny do zamierzonego” komentuje Jakub Olipra.
Źródło: money.pl
Gosia ma 28 lat i jest redaktorem zajmującym się tematami ogólnopolskimi. Interesuje się sztuką i literaturą XX wieku.