Kończą się testy na koronawirusa
Od soboty w całej Polsce obowiązywać będzie strefa żółta a więc i większe obostrzenia. Przede wszystkim od 10 października obowiązywać będzie nakaz zasłaniania ust i nosa w otwartej przestrzeni publicznej. Z dnia na dzień przybywa coraz więcej zakażonych, tymczasem testów na obecność koronawirusa zaczyna powoli brakować.
W sytuacji gdy rośnie dzienny wskaźnik zakażeń, automatycznie rośnie potrzeba na przeprowadzanie większej ilości testów. Chętni sami zgłaszają się do punktów pobrań, jednak jest ich w Krakowie tylko cztery i są czynne od dwóch do czterech godzin.
Nie wszyscy zatem mogą test wykonać z racji ograniczonego dostępu a diagności już alarmują, że testów zaczyna powoli brakować.
Krajowa Rada Diagnostów Laboratoryjnych alarmuje o brakach, ale diagności skarżą się również na procedury. Kolejki do testów wydłużają się i mimo, że samo pobranie wymazu nie zajmuje wiele czasu, najwięcej zajmuje rejestracja i sprawozdanie wyników.
Matylda Kłudkowska, wiceprezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych informuje, że najbardziej brakuje testów amerykańskiej firmy Cepheid, które dają wynik już po 45 minutach.
Szczególnie brakuje tych amerykańskiej firmy Cepheid. Mamy w Polsce 160 aparatów tego producenta, duża część z nich pracuje w sieci labcovid. Dostawy nie zapewniają nawet połowy zapotrzebowania. Jest bardzo źle. Z innymi podobnie, jednak mniej aparatów w PL… https://t.co/5fGiZ0Ld9q
— Matylda Kłudkowska (@KludkowskaM) October 8, 2020