Ogromna nocna akcja ratunkowa kardiochirurdzy, anestezjolodzy, lotnicy z Małopolski do Warszawy
Gorące podziękowania za dzisiejszą akcję serce! Pacjent jest już po operacji i z nowym sercem nabiera sił. Dzięki Państwa pomocy zaczyna nowe życie! –na taką dobrą wiadomość od szpitalnego koordynatora czekali policyjni i wojskowi lotnicy, którzy nad ranem „Sokołem” i Casą transportowali serce do przeszczepu ze Śląska do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. I to nie była jedyna dobra wiadomość tego dnia. Także pacjent, dla którego na pokładzie policyjnego Bella-407GXi transportowano tej nocy wątrobę z Małopolski do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego jest już po operacji, ma się dobrze i pod okiem lekarzy wraca do zdrowia.
Gdy w grę wchodzi ludzkie życie, pora dnia jest bez znaczenia. Kilkadziesiąt osób, w tym m.in.: kardiochirurdzy, anestezjolodzy, instrumentariuszki, pielęgniarki, kierowcy karetek, a nieraz także lotnicy, pod okiem koordynatora ds. transplantacjiwspółpracują ze sobą, by wszystko przebiegło zgodnie z planem. Siła pomocy to klucz. Jak pokazują poprzednie akcje, to właśnie od zaangażowania tej grupy i odpowiedniego skoordynowania działań zależy powodzenie kolejnych takich misji.
Z Małopolski do Warszawy
Tym razem do Lotnictwa Policji w ciągu kilku godzin zwrócili się dwaj koordynatorzy ds. transplantacji z różnych ośrodków medycznych w kraju z prośbą o pomoc w transporcie organów dla pacjentów w Gdańsku i Warszawie. – Gdy tylko okazało się, że możemy wykonać te zadania, wybrano śmigłowce i lotnicze załogi. Transport wątroby ze szpitala w Małopolsce do Warszawy możliwy był do zrealizowania przy pomocy policyjnego Bella-407GXi. Lotnicy z zarządu Lotnictwa Policji GSP KGP późnym wieczorem wystartowali z lotniska na Bemowie i po uzupełnieniu paliwa w Krakowie oczekiwali na pobranie narządu. Po godzinie trzeciej nad ranem z organem i zespołem transplantacyjnym na pokładzie ruszyli w kierunku Warszawy. Dwie godziny później wątroba, na którą czekał 48-letni pacjent WUM, była już na bloku, a lotnicy wrócili do bazy – mówi insp. pil. Robert Sitek.
– Nasz pacjent ze zrekompensowaną marskością wątroby potrzebował pilnej pomocy, jedynym ratunkiem był przeszczep. Do tego momentu był hospitalizowany z powodu zaawansowanej niewydolności organu. I wtedy właśnie otrzymaliśmy informację, że rodzina zmarłego pacjenta z Małopolski wyraziła zgodę na pobranie narządów od ich najbliższego. Trzeba pamiętać, że szansa na ratunek dla jednego pacjenta to niezwykle trudny moment dla rodziny innego, zmarłego dawcy. Zgoda na pobranie organów może uratować życie nawet kilku innych pacjentów oczekujących na pilne transplantacje. Tak właśnie było w tym przypadku. Dzięki udzielonej przez rodzinę zgodzie nerki trafiły do Krakowa, płuca i serce do Zabrza, rogówka do Katowic, a nasz pacjent otrzymał wątrobę. Jest już po przeszczepieniu organu i pod czujnym okiem zespołu lekarsko-pielęgniarskiego wraca do zdrowia – mówi Krzysztof Zając, koordynator ds. transplantacji Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego WUM.
W Krakowie w Pigułce pracuje na stanowisku redaktora. Zajmuje się tematami miejskimi. Lubi poznawać nowych ludzi i nowe miejsca.