Najpierw SMS, potem telefon z „banku”. Uważaj, oszuści mogą znać Twoje imię i nazwisko
Podszywanie się cyberprzestępców pod pracowników banków lub innych instytucji to metoda stara i dobrze znana, jednak czasem trudno zorientować się, że rozmawiamy z oszustem. Co gorsze, rozmówca może znać nasze nazwisko, co wzbudza w nas poczucie zaufania i dodatkowo sądzimy, że mamy do czynienia z autentycznym bankowcem
Obecnie bronienie się przed oszustwami stanowi dla nas nie lada wyzwanie. Cyberprzestępcy co jakiś czas udoskonalają swoje metody, aby stawały się bardziej wiarygodne i tym samym niestety skuteczne. Serwis Sekurak opublikował w swoim wpisie na Facebooku przykład czytelnika, który otrzymał podejrzanego SMS-a, którego nadawcą rzekomo był NestBank.
Wiadomość pojawiła się w tym samym wątku, do którego trafiają wiadomości z kodami autoryzacyjnymi, co może sugerować, że faktycznie pochodziła ona od banku. Ponadto w treści podano autentyczne dane odbiorcy oraz poinformowano o „podejrzanych ruchach na koncie”. Na szczęście jednak zawarty był zwracający uwagę błąd, mianowicie zamiast zwrotu „proszę oczekiwać na kontakt” napisano „konkontakt”. Takie błędy nie mają miejsca w autentycznych komunikatach od banków.
Chwilę po otrzymaniu SMS-a, do odbiorcy zadzwonił telefon, a rozmówca mówił po polsku, jednak ze wschodnim akcentem. Podał to samo nazwisko, jakie zawarte było w wiadomości i poinformował, że rozmowa jest rejestrowana. Podał również, że dzwoni w sprawie zablokowanej płatności dla pewnej firmy i podał kwotę. Odbiorca jednak zorientował się w porę, że rozmawia z oszustem i natychmiast rozłączył się. Pomimo iż nie wiadomo, co oszust chciał osiągnąć, można przypuszczać z dużym prawdopodobieństwem, że celem było wyłudzenie pieniędzy.
Gosia ma 28 lat i jest redaktorem zajmującym się tematami ogólnopolskimi. Interesuje się sztuką i literaturą XX wieku.