Mieszkańcy czekają na ten list. W całej Polsce spółdzielnie wysyłają rachunki grozy [22.07.2025]
Pierwsza połowa roku w spółdzielniach minęła spokojnie. To pozorna cisza – jesienne walne zgromadzenia przyniosą mieszkańcom nieprzyjemne wiadomości o podwyżkach, których nie da się już dłużej unikać. Niektórych czekają wzrosty nawet o 200 złotych miesięcznie.
Większość zarządów spółdzielni mieszkaniowych postanowiła poczekać z niepopularnymi decyzjami do jesieni. Po burzliwych protestach z końca ubiegłego roku nikt nie chciał ryzykować społecznych napięć na początku 2025 roku. To jednak tylko przesunięcie problemu w czasie – rachunki za rosnące koszty i tak będą musiały zostać zapłacone.
Dlaczego teraz panuje spokój
Sprzyjająca zima pomogła zarządom w odroczeniu trudnych decyzji. Niższe rachunki za ogrzewanie dały argumenty przed mieszkańcami – skoro zaoszczędziliśmy na cieple, można wstrzymać się z podwyżkami, jak tłumaczy portal infor.pl. To jednak była tylko taktyka zyskania czasu, bo fundamentalne problemy z kosztami pozostały nierozwiązane.
Presja społeczna też odegrała swoją rolę. Zarządy, pamiętając grudniowe protesty mieszkańców, nie chciały prowokować kolejnych konfliktów. Część spółdzielni wprowadziła podwyżki już pod koniec ubiegłego roku, co pozwala im teraz zachować status quo bez kolejnych korekt.
Niektóre spółdzielnie po prostu wykorzystują rezerwy zgromadzone w poprzednich latach. To jednak rozwiązanie jednorazowe – pieniądze prędzej czy później się skończą, a wtedy podwyżki będą jeszcze bardziej odczuwalne.
Koszty pną się w górę nieubłaganie
Największy problem stanowią rosnące koszty pracy. Płaca minimalna wzrosła w styczniu do 4666 złotych brutto, jak podaje kadromierz.pl. Każdy konserwator, sprzątaczka czy pracownik ochrony musi dostać podwyżkę. Dla większych spółdzielni to setki tysięcy złotych dodatkowych kosztów rocznie.
Woda drożeje w zawrotnym tempie. W niektórych miastach wzrosty są drastyczne – mieszkańcy Białegostoku płacą o 49 procent więcej, Łodzi o 34,9 procent, Opola o 28,6 procent, a Wrocławia o 19,5 procent, jak informuje wp.pl. To efekt odblokowywania przez Wody Polskie podwyżek, które przez lata były sztucznie hamowane.
Materiały budowlane i usługi remontowe także znacznie podrożały. Każdy hydraulik, elektryk czy firma malarska podnosi stawki, bo sama płaci więcej za wszystko. Dodatkowe obciążenia przynoszą nowe unijne wymogi termomodernizacji i obowiązkowe przeglądy.
Jesień przyniesie gorzką prawdę
Kluczowy będzie okres od września do listopada, kiedy odbywają się walne zgromadzenia. To wtedy zarządy będą musiały przedstawić mieszkańcom plany finansowe na 2026 rok i uzasadnić konieczność podwyżek opłat eksploatacyjnych.
Według badania Krajowego Rejestru Długów mieszkańcy spodziewają się drastycznych wzrostów – rachunki za ogrzewanie mogą wzrosnąć o 70 procent, a za wodę i ścieki o 65 procent, jak podaje infor.pl. To może oznaczać dodatkowe 100-200 złotych miesięcznie dla przeciętnej rodziny.
Najbardziej ucierpią lokatorzy w starych blokach, gdzie fundusze remontowe są na skraju wyczerpania. Lata zaniedbań dają o sobie znać – przeciekające dachy, pękające rury, odpadające tynki. Te remonty nie mogą czekać, a koszty muszą ponieść mieszkańcy.
Eksperci przewidują wzrosty opłat rzędu 5-8 procent w większości spółdzielni, ale w przypadkach wymagających pilnych remontów podwyżki mogą sięgnąć nawet 15-20 procent. Dla wielu rodzin będzie to poważne obciążenie budżetu domowego.
Rewolucja w naliczaniu opłat za wodę
Ministerstwo Infrastruktury przygotowuje rewolucyjne zmiany w systemie naliczania opłat za wodę. Nowy system progresywny ma wprowadzić 5 progów cenowych – pierwszy metr sześcienny ma kosztować 1 złoty, kolejne będą droższe, jak podaje farmer.pl.
To oznacza, że gospodarstwa zużywające więcej wody zapłacą proporcjonalnie więcej. Przeciętna czteroosobowa rodzina zużywa około 20 metrów sześciennych wody miesięcznie, więc zmiany będą odczuwalne. Dodatkowo gminy, a nie Wody Polskie, będą zatwierdzać taryfy, co może oznaczać szybsze wprowadzanie podwyżek.
Nowe przepisy mają wejść w życie już w pierwszym kwartale 2025 roku. To może oznaczać kolejną falę wzrostu kosztów dla spółdzielni mieszkaniowych i ich lokatorów.
Co mogą zrobić mieszkańcy
Lokatorzy nie są całkiem bezradni wobec nadchodzących podwyżek. Warto już teraz zacząć uczestniczyć w zebraniach spółdzielni, zadawać pytania o planowane wydatki i żądać szczegółowych wyjaśnień od zarządu.
Grupy mieszkańców mogą wspólnie negocjować umowy z dostawcami usług. Porównanie ofert różnych firm często pozwala zaoszczędzić kilka procent, co w skali całego osiedla daje tysiące złotych oszczędności rocznie.
Kontrola nad gospodarowaniem środkami to podstawa. Mieszkańcy powinni sprawdzać, ile spółdzielnia wydaje na administrację, czy przetargi są uczciwe, czy fundusz remontowy jest właściwie wykorzystywany. Aktywność lokatorów często wymusza oszczędności tam, gdzie wcześniej nikt nie zwracał uwagi na koszty.
Niektóre spółdzielnie wprowadzają programy oszczędnościowe – wymiana oświetlenia na LED, termomodernizacja, montaż paneli fotowoltaicznych. To inwestycje, które w dłuższej perspektywie obniżają koszty eksploatacji.
Czarna wizja przyszłości spółdzielni
Sytuacja spółdzielni mieszkaniowych będzie się systematycznie pogarszać. Rosnące koszty przy ograniczonych możliwościach finansowych mieszkańców tworzą wybuchową mieszankę. Niektóre spółdzielnie mogą stanąć przed problemami z płynnością finansową.
Rząd nie planuje systemowej pomocy dla sektora spółdzielczego. Zarządy muszą radzić sobie same, co w praktyce oznacza przerzucanie wszystkich kosztów na lokatorów. Alternatywą jest zadłużanie się, ale to tylko odwleka problemy i je pogłębia.
Eksperci ostrzegają, że część spółdzielni może nie wytrzymać presji rosnących kosztów. Szczególnie te w złym stanie technicznym, wymagające dużych nakładów remontowych, mogą mieć poważne problemy finansowe.
Era taniego mieszkania w bloku definitywnie się kończy. Najbliższe miesiące pokażą, jak bolesne będą konsekwencje tej zmiany dla milionów polskich rodzin. Jedno jest pewne – jesienne walne zgromadzenia będą jednymi z najbardziej burzliwych w historii polskich spółdzielni mieszkaniowych.

W Krakowie w Pigułce właściwie od początku stworzenia redakcji. Michał jest redaktorem zajmującym się tematami ogólnymi i ciekawostkami, nierzadko zahaczając o Kraków.
