Pomożesz mi przeżyć? Wyniszczająca walka Zuzi z rakiem trwa

Rok temu o tej porze, nasze życie wyglądało normalnie. Największym zmartwieniem było to, czy nasza królewna będzie miała dobry humor, czy zje obiad. Cieszyliśmy się każdym dniem, zwyczajnym, normalnym życiem, w które pewnego dnia wdarł się rak, niszcząc wszystko i zmieniając życie w koszmar, z którego bez pomocy się nie wydostaniemy. LINK do zbiórki: https://www.siepomaga.pl/krolewna-zuzia?fbclid=IwAR3ZbZEME6cx4ietbbtS1Du1T5GORX49_PCtalmi0BN_2c46W8JfmACPv-w

Fot. siepomaga,pl

Zamieniliśmy dom na oddział, gdzie życie i śmierć są ze sobą niebezpiecznie blisko. Nigdy nie wiedzieliśmy, że to będzie nasza rzeczywistość. Nikt tak nie myśli…

Dzieci w takiej scenerii wywołują cierpienie dorosłych, którzy widzą ich ból i swoją bezsilność. Z dziecięcym oddziałem onkologicznym nie można się pogodzić. Tutaj przynosi się swoje dziecko, by wyrwać je śmierci. Trzeba zrobić swoje, wierzyć w cud, lekarzy i uciekać jak najdalej, kiedy powiedzą, że nowotwór przegrał.

Zuzia, nasza królewna, jedyne, ukochane dziecko, które wierzy, że tam, gdzie są rodzice, jest bezpiecznie. Kilka miesięcy temu mówiła, ale szpital ją przygniótł, teraz już nie mówi, wszystko można wyczytać z jej przerażonych oczach. Pamiętam dzień, kiedy zaczęły wychodzić włosy, garściami ściągałem jej pukle pięknych włosów, które tyle razy czesałem i głaskałem przed snem… Wtedy bałem się najbardziej, bo choroba wyszła na zewnątrz, pokazała, że teraz ona będzie rządziła naszym całym życiem – opowiada tata Zuzi.

Nowotwór wkroczył w nasze życie nagle, niepostrzeżenie, tak, że nikt nie mógł się na niego przygotować. Potwór atakował naszą królewnę, a nikt w tym czasie nie był na straży.

Zuzię bolał brzuszek, więc zgłosiliśmy się do lekarza. Wtedy mogliśmy mieć już diagnozę i walczyć o życie naszego dziecka, ale straciliśmy tę szansę bezpowrotnie. Co prawda lekarz, który badał Zuzię, czuł pod palcami guz, ale gdy pojechaliśmy na SOR, – USG, które przeprowadzono, nie wykazało niczego. Lekarz na dyżurze powiedział wprost – Proszę dać córce czopik, bo to jedynie problemy z wypróżnieniem. Proszę nie marnować czasu ani mojego, ani swojego…

Tak pierwszy raz nowotwór nas przechytrzył… Na miesiąc wróciliśmy do normalności, Zuzia coraz mniej się skarżyła. Niczego nie podejrzewaliśmy!
W grudniu ból powrócił, dużo silniejszy, wywołujący płacz i wyrywający ze snu w nocy. Lekarka szukała odpowiedzi na tę zagadkę – może pasożyty, one zwykle są aktywniejsze w nocy…
Gdy jechaliśmy samochodem na kolejne USG – u Zuzi było już widać wypukłość na brzuszku!

Guz 12 cm, wielkości grejpfruta, w brzuszku, który jest niewiele większy. Jak to mogło tak urosnąć? Dlaczego nikt tego nie widział? Milion pytań, ale tym razem błyskawiczna odpowiedź – Nefroblastoma – guz nowotworowy, który zabija dzieci!

Co z nas za rycerze, skoro potwór przedarł się przez mury zamku i niszczy naszą królową? Ta bajka nie miała się skończyć tak bardzo źle…
W szpitalu okazało się, że guz jest jeszcze większy – ma 13 cm, w dodatku w tętnicach płucnych są skrzepy, które zagrażają sercu…
Myśleliśmy, że dom jest twierdzą, gdzie Królewna Zuzia jest bezpieczna. Teraz naszym ostatnim bastionem walki jest szpital onkologiczny.

To tam pierwszy raz Zuzieńka dostała chemię. Kiedyś martwiliśmy się, kiedy pojawiał się na rączce siniak, teraz normą są litry żrącej chemii, które przez żyły niszczą guza. Lekarze rozcięli maleńki brzuszek naszej córeczki, by pobrać próbki i dokładnie zbadać guza…

Wyniki okazały się odmienne od przypuszczeń – guz to Neuroblastoma IV stopień – ten najpoważniejszy, co nie wyklucza tego, że Nefroblastoma może współistnieć… Dwa nowotwory atakują nasze dziecko?
Nie chcemy nawet o tym myśleć…

Święta spędzimy w szpitalu, następne tygodnie też. Po 8 chemii dowiemy się, czy można już wycinać, czy trzeba podać dwie kolejne… Jeśli dojdzie do operacji i uda się usunąć guza, zostanie przeszczep szpiku, radioterapia i najważniejsze – leczenie, na które da dodatkowe 40% szans.

Nie wiemy, jak nasza królewna poradzi sobie z takim leczeniem. W głowie się nie mieści, jak małe dziecko może przejść przez najagresywniejsze metody leczenia i wygrać, ale innej opcji nie mamy! Wierzymy, że są bohaterowie, którzy walczą i wygrywają z potworami, mamy nadzieję, że i Ty zechcesz zostać jednym z bohaterów, którzy uratują naszą Zuzię. Każda pomoc, nawet najmniejsza może uratować życie. Pomóż nam, aby ta historia miała szczęśliwe zakończenie i nasza królewna wygrała brutalną walkę z najgroźniejszym przeciwnikiem!

Adres wydawcy i właściciela portalu: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa.
Copyright © 2023 krakowwpigulce.pl  ∗  Polityka prywatności  ∗  Adres wydawcy: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa. Kontakt: [email protected]