Chciał spalić żywcem 2-letniego syna
Zapadł wyrok w sprawie Artura M., który prawie spalił żywcem swoje dziecko i 6 innych osób.
Prokurator domagał się 12 lat, lecz sąd skazał go na 15 lat więzienia.
25-letni Artur M. został uznany winnym próby zabójstwa 7 osób.
Sędzia uznała bowiem, że nie ma wątpliwości iż oskarżony chciał zabić osoby znajdujące się wewnątrz podpalonego przez niego budynku, a później poszedł wyrobić sobie alibi.
Sprawa zaczęła się w Sylwestra 2017 roku, gdy Artura M. zostawiła dziewczyna, zabrała ze sobą ich dziecko i zamieszkała ze swoimi rodzicami.
Sprawca nie zaakceptował tego i domagał się, aby do niego wróciła. W dniu popełnienia przestępstwa Artur M. w nocy podpalił dom w którym mieszkała.
Kobieta i pozostali domownicy w ostatniej chwili zdołali opuścić budynek, a straty materialne oszacowano na ponad 150.000 zł.
Ważnym dowodem była karta pamięci z kamery w taksówce, w której Artura M. opowiadał o pożarze i przyznał się kierowcy, że „to on podpalił, żeby się zjarali i że nie będzie na niego, bo ma alibi”.
Mężczyzna nie przyznał się do winy. Biegli orzekli, że jest poczytalny, ale ma zaburzenia osobowości. Miał także problem z alkoholem i narkotykami. W przeszłości był cztery razy karany m. in. za jazdę pod wpływem alkoholu, niestosowanie się do zakazu kierowanie pojazdami i posiadanie narkotyków.
Artur M. był zszokowany wyrokiem jaki usłyszał. Podczas odczytywania mężczyzna źle się poczuł. Wezwano karetkę pogotowia.