Pobicie 10-letniej dziewczynki, którego nie było
Głośno było o sprawie 10-letniej dziewczynki, która miała zostać brutalnie pobita. Historia ma zaskakujący ciąg dalszy.
Jednak może się okazać, że cała historia została zmyślona.
10-letnia dziewczynka ze szczegółami opisała, że do zdarzenia doszło między godziną 14:00, a 14:30 na rondzie Hipokratesa w Bieńczycach, gdy dziecko wracało ze szkoły.
Podobno 2 napastniczki zaciągnęły Wiktorię za piekarnię i tam brutalnie pobiły. Jedna miała ją trzymać, a druga bić.
Dziewczynka z podejrzeniem urazów wewnętrznych została przewieziona do szpitala Rydygiera, jednak lekarze nie stwierdzili obrażeń.
Policja natychmiast rozpoczęła poszukiwania napastników. Nawet brat 10-latki sam prowadził „śledztwo” i „wytypował” 2 koleżanki siostry, które Wiktoria „rozpoznała” i aż popłakała się „ze strachu”.
Funkcjonariusze przesłuchali podejrzane dziewczyny, ale ich nie zatrzymali, gdyż miały alibi.
Policja stopniowo nabierała wątpliwości i jak się okazało – słusznie.
Gdy sprawa trafiła do prokuratury w Nowej Hucie dziewczynka nadal podtrzymywała swoją wersję. Sprawa została jednak umorzona, gdyż okazało się, że pobicia nie było.
– Relacja samej małoletniej pokrzywdzonej, zeznania innych przesłuchanych świadków i oględziny zabezpieczonych zapisów monitoringu wykluczyły, że doszło do takiego zdarzenia – powiedział Gazecie Wyborczej prokurator Janusz Hnatko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Z uwagi na swój wiek dziewczynka nie poniesie konsekwencji prawnych.