Trzykrotnie raziły go pioruny. Zakrwawiony i poparzony pomagał rannym. Bohaterski ksiądz z Giewontu
Trzykrotnie został rażony przez błyskawice. Nie zważając na poparzenia i cieknąca krew pomagał rannym, odpuszczał grzechy i pocieszał. 31-letni duchowny leży w zakopiańskim szpitalu.
Ksiądz Jerzy przyjechał z wiernymi z Dzierżoniowa. Razem z parafianami poszedł na szczyt Giewontu. Gdy byli już blisko, rozpętała się burza.
Upadł na ziemię raniony przez piorun. Zajął się jednak innymi. Błogosławił, odpuszczał grzechy, modlił się i dodawał otuchy.
Wtedy piorun raził go po raz drugi. Nie przestawał jednak pomagać, kiedy kolejna błyskawica raziła go po raz trzeci. W rozmowie z SE.pl opowiada, że pamięta tylko zimno i strach. Dalej jednak pełnił swoją kapłańską misję do momentu ewakuacji przez ratowników.
Ksiądz leży teraz w zakopiańskim szpitalu. Za jego zdrowie modlą się wierni.
W Krakowie w Pigułce właściwie od początku stworzenia redakcji. Michał jest redaktorem zajmującym się tematami ogólnymi i ciekawostkami, nierzadko zahaczając o Kraków.