Minister zakażony koronawirusem: „Miałem gigantyczne duszności, nie mogłem złapać tchu, zostałem przewieziony do szpitala”
Michał Woś, minister środowiska, zaraził się koronawirusem. Kilka dni temu polityk poczuł się gorzej i trafił do szpitala. Postanowił przestrzec innych i opisać co go spotkało.
Michał Woś zaraził się koronawirusem od pracownika Lasów Państwowych. Zarażeniu uległy także jego żona i córka. Kwarantannie poddano 15 ministrów.
– Zdecydowałem się na tę rozmowę, żeby pokazać skalę zagrożenia – wyjaśnił minister na antenie TVN24 – Ja sam przecież zaraziłem żonę w stanie błogosławionym i kilkunastomiesięczną córeczkę – dodał.
– Poszedłem do szpitala zakaźnego w Warszawie z ulicy, podjechałem w niedzielę wieczorem i czekałem z innymi w kilkuosobowej kolejce. Później, kiedy widziałem wypowiedzi Borysa Budki czy Donalda Tuska o braku testów, to ręce opadały. Takie słowa nie pomagały w rekonwalescencji – relacjonuje minister.
Potem opowiada o samym przebiegu choroby. Na samym początku nic się takiego nie działo. Minister czuł się dość dobrze, ale wykryto u niego szelesty w płucach. Po kilku dniach jego stan się pogorszył.
– Miałem gigantyczne duszności, nie mogłem złapać tchu i dlatego zostałem przewieziony do szpitala. Po nocy pod tlenem i po kroplówkach nabrałem sił do walki z wirusem – wyjaśnił dodając, że nadal jest osłabiony.

W Krakowie w Pigułce właściwie od początku stworzenia redakcji. Michał jest redaktorem zajmującym się tematami ogólnymi i ciekawostkami, nierzadko zahaczając o Kraków.