Uważaj na te sztuczki w sklepach! Nawet nie zauważysz, kiedy stracisz pieniądze!
Sprzedawcy i producenci często stosują dwie proste sztuczki. UOKiK radzi, by dokładnie czytać etykiety, bo te praktyki nie są zakazane.
Sklepy i producenci robią wszystko, by w oczach klientów uchodzić za najtańszych. Niestety, cierpią na tym portfele niespodziewających niczego konsumentów.
Nie są to oczywiście wyłącznie polskie problemy, bowiem stosują je już sprzedawcy na całym świecie. Najczęstsze ostatnimi czasy praktyki to „skimpflacja” i shrinflacja”. Pierwszy to po prostu zastąpienie składników produktu tańszymi zamiennikami np. oleju słonecznikowego tańszym i potencjalnie szkodliwym olejem palmowym. Słowo powstało od połączenia angielskiego skimp (skąpić) ze słowem inflacja. Shrinkflacja (od ang. shrink – kurczyć się) to z kolei bardzo modne ostatnio pozostawienie ceny „po staremu”, ale zmniejszenie gramatury produktu. Niektórzy producenci mówią o tym otwarcie, niektórzy po prostu po cichu wprowadzają nowy-stary produkt. Dotyka to bardzo wiele produktów od słodyczy, przez chemię i artykuły higieniczne, aż po tak podstawowe produkty, jak masło, czy chleb.
Urzędnicy rozkładają ręce mówiąc, że praktyki te nie są zakazane. Tylko od klientów zależy więc czy dadzą się nabrać czy zaczną czytać etykiety.
W Krakowie w Pigułce właściwie od początku stworzenia redakcji. Michał jest redaktorem zajmującym się tematami ogólnymi i ciekawostkami, nierzadko zahaczając o Kraków.