PiS będzie miał problem z Kają Godek?
Po doświadczeniach ze strajkami kobiet i czarnymi protestami, partia rządząca omija temat aborcji jak ognia. Na najbliższym posiedzeniu Sejm ma rozpatrzyć obywatelski projekt „Aborcja to zabójstwo”, jednak nie wróży mu się szans na uchwalenie
Obywatelski projekt „Aborcja to zabójstwo” to inicjatywa Fundacji Życie i Rodzina, której założycielką jest kontrowersyjna działaczka pro-life Kaja Godek. Projekt zakłada zakaz publicznego propagowania przerwania ciąży na terenie kraju i poza jego granicami, nawoływania do tego, informowania o tym, a także produkowania i rozpowszechniania materiałów na ten temat. Oznacza to wprowadzenie kar m.in. za sugerowanie kobiecie wykonanie aborcji czy publiczne informowanie o niej. Kara przewiduje do dwóch lat więzienia za propagowanie możliwości wykonania zabiegu oraz do trzech lat za nakłanianie kobiety do przerwania ciąży.
W rozmowie z portalem Interia.pl, Kaja Godek zwraca uwagę na to, że pomimo prawa zakazującego aborcji, istnieje „rozbudowany system zachęcania do dokonywania aborcji ze szczegółowym instruktażem, jak to zrobić”.
„Dziś nawet jeśli mamy prawo, które jest relatywnie dobre, choć niedoskonałe, to istnieje rozległa szara strefa, która jest poza kontrolą i tam zabija się dzieci. Trzeba z tym zrobić porządek. Potrzebujemy przepisów, które nie pozwolą na umarzanie takich spraw, lecz dadzą prokuratorom i sądom narzędzia do walki z tym procederem” podaje działaczka.
Pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ma odbyć się na najbliższym wtorkowym posiedzeniu Sejmu, a głosowanie przewidziane jest na czwartek. Interia donosi, że projekt nie ma szans na przejście, a odrzucić go w pierwszym czytaniu chcą bowiem zarówno Koalicja Obywatelska, jak i Prawo i Sprawiedliwość.
Barbara Nowacka z Koalicji Obywatelskiej, w rozmowie z Interią, wskazuje, że projekt jest absurdalny, pod względem zarówno merytorycznym jak i prawnym, gdyż niezgodnie z prawem europejskim i wyrokami europejskich trybunałów, ogranicza dostęp do informacji, godzi w wolność słowa.
„Założenie, że jeśli o jakiejś sprawie nie będzie można mówić, to ta sprawa zniknie i problem zniknie, jest oderwane od rzeczywistości. Czy jeśli zakażemy wszystkim mówić i informować o aborcji, to w internecie przestaną się ukazywać informacje na ten temat. To niewykonalne i absurdalne zarazem” dodaje posłanka.
Stanowisko Koalicji Obywatelskiej nie jest zaskakujące, natomiast Prawo i Sprawiedliwość również planuje złożyć własny wniosek o odrzucenie projektu już w pierwszym czytaniu. Rzecznik PiS, Rafał Bochenek w rozmowie z Interią mówił, że jako partia nie poprą tego projektu, z uwagi na to, że jest to niewłaściwy moment by zajmować się sprawami generującymi emocje oraz podziały społeczne.
Portal wskazuje, że nieoficjalnie politycy PiS przyznają, że nie chcą powtórki z 2020 roku, kiedy to po wyroku Trybunału Konstytucyjnego na ulice wyszły tłumy kobiet, protestujących przeciwko samemu wyrokowi oraz władzy PiS. Po tamtych zdarzeniach partia rządząca zanotowała największe tąpnięcie w sondażach i największy odpływ kobiet ze swojego elektoratu. Dziś partia tę grupę społeczną chce do siebie przekonać. Z tego powodu ważne dla partii jest jak najszybsze przecięcie tematu aborcji, by nie był obecny w debacie publicznej zbyt długo.
Jednak inicjatorzy projektu zapowiadają, że nie odpuszczą posłom PiS głosowania przeciwko ich projektowi, a sama Kaja Godek wypowiada się w następujący sposób:
„Jeśli posłowie, którzy definiują się jako konserwatyści, zagłosują przeciwko obywatelskiemu projektowi chroniącemu życie, to będzie to jasny sygnał dla ich własnych wyborców. Potraktujemy sytuację jako okazję, by następny Sejm był lepszy od obecnego, dostarczymy konserwatywnym wyborcom informację, którzy politycy głosują przeciw życiu.”
Gosia ma 28 lat i jest redaktorem zajmującym się tematami ogólnopolskimi. Interesuje się sztuką i literaturą XX wieku.