Ojczym-kat miał takie przezwisko! „”Żal było na to patrzeć”. Sąsiedzi nie gryzą się w język
Kiedy wszyscy mieli nadzieję przyszła śmierć 8-letniego Kamilka z Częstochowy. Przez lata trwać mógł koszmar małego dziecka. Jako że prokuratura sprawdza reakcję instytucji państwowych, wychodzą na światło dzienne kolejne opowieści z domu przy ulicy Kosynierskiej, gdzie znęcany Kamil spędził znaczną część swojego życia. Sąsiedzi zaczynają się wypowiadać.
Dziennik Fakt przytoczył wypowiedź Pana Marka, sąsiada rodziny, którą sąsiedzi mieli nazywać „Rodziną Adamsów”, a samego oprawcę „nakrętką”:
– Widziałem te dzieci, jak wyglądały na dwór przez okna. To jest nasz basen, nasza zjeżdżalnia. Zabawki należą do mojej 13-letniej córki i wnuka. […] sąsiedzi dosypali trochę piachu do piaskownicy, żeby ich dzieciaki mogły się bawić. Ci rodzice nie wypuszczali dzieci, one siedziały wiecznie w domu – mówi cytowany przez portal Marek
Z kolei sąsiadka opowiedziała o Magdalenie B. i jej rodzinie. Wedle jej słów: „wraz z siostrą była „upośledzona”. „[…] po szkole specjalnej, nie miały wzorców, nie wiedziały, jak opiekować się dziećmi i prowadzić dom”.
„Jak tylko przechodziliśmy, to dochodziły nas wrzaski i krzyki zza drzwi. Dzieci niewyraźnie mówiły, płakały i wrzeszczały. W tym bełkocie trudno było coś zrozumieć. Wiecznie coś się tam działo” – mówi kolejny sąsiad.
Sekcja zwłok 8-letniego Kamila wykazała, że oparzenia były przyczyną jego śmierci. Dodatkowo, śledczy ustalili, że ojczym pobił chłopca, ponieważ telefon 27-latka spadł na podłogę. Prokurator Generalny, Zbigniew Ziobro, postanowił, że dla zapewnienia „dystansu i obiektywizmu”, śledztwo w sprawie zgonu dziecka zostanie przeniesione do prokuratury w Gdańsku. Dotychczas sprawą zajmowali się śledczy z Częstochowy.
Podczas środowej konferencji prasowej, zastępca prokuratora generalnego, Krzysztof Sierak, informował o wynikach sekcji zwłok chłopca. Zapowiedział również, że wkrótce nastąpi formalna zmiana zarzutów wobec ojczyma oraz matki.
Aktualnie śledztwo prowadzone jest w sprawie usiłowania zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, spowodowania obrażeń zagrażających życiu oraz znęcania się.
Krzysztof Sierak relacjonował: „Bez wątpliwości ustalono, że 29 marca ojczym Dawid B. siłą zabrał dziecko pod prysznic, rozebrał je i polewał wrzącą wodą, rzucał nim na podłogę, uderzał prysznicem, a potem zabrał do kuchni, gdzie rzucił o rozgrzany piec węglowy.
Przyczyną tego agresywnego zachowania było rzucenie przez dziecko telefonu sprawcy ze stołu na podłogę”.

W Krakowie w Pigułce pracuje na stanowisku redaktora. Zajmuje się tematami miejskimi. Lubi poznawać nowych ludzi i nowe miejsca.