Fiskus znalazł hak na „niepokornych” przedsiębiorców
Walka z obostrzeniami trwa a przedsiębiorcy stracili już nadzieję, że luzowanie obostrzeń nastąpi w najbliższym czasie. Rząd otwarcie mówi, że restauracje, siłownie i kluby fitness nie mogą liczyć na szybki powrót do normalnego funkcjonowania. Przedsiębiorcy chcą otwierać biznesy, ale rząd grozi poważnymi konsekwencjami.
Wtorkowa „Rzeczpospolita” pisze o sporych kłopotach przedsiębiorców, którzy mimo obostrzeń będą otwierać swoje biznesy.
To już nie policja ani sanepid ma uprzykrzyć im funkcjonowanie, ale fiskus. Jak podaje „Rz” będą mieli kłopot z podatkami.
Według dziennika, Urząd Skarbowy może nie uznać „nieracjonalnych” wydatków, które w przypadku wprowadzonych obostrzeń fiskus może za takie uznać. Prawo zakazuje uznawania za koszty, wydatków poniesionych w ramach przestępstwa a za takie może uznać łamanie restrykcji.
To prowadzi do kolejnego problemu. Państwo nie może zarabiać na przestępstwie a więc przy zastosowaniu tych dwóch zasad przedsiębiorca może mieć poważny problem z rozliczeniem podatku za okres w którym zdecydował się na otwarcie biznesu a gdy obowiązują obostrzenia.
Jak informuje gazeta, próbując się rozliczyć z fiskusem, trzeba będzie udowodnić swoje…przestępstwo.